Był piątek, pamiętna data, pierwszy mecz Euro 2012. Panowie robotnicy uwijają się jak w ukropie, żeby wylać świeżutki, nowiutki asfalt. Nie wiem nawet, czy mogli obejrzeć to historyczne wydarzenie czy poświęcili się dla dobra kierowców i wylewali dalej pierwszą warstwę nowego asfaltu przy Paderewskiego.
Myślę sobie - chwała im za to, wypiję ich zdrowie, bo ze zwycięstwa Polaków nici, a złocisty trunek nie może się zmarnować. Po piątku jak to w kalendarzu bywa nastała sobota i wbrew pozorom nie zmógł mnie kac morderca. Postanowiłem wyjść zaczerpnąć świeżego powietrza. I co zwróciło moją uwagę? Smutni panowie w odblaskowych kamizelkach przechadzają się po pachnącym nowością asfalcie i rozmyślają, aby stwierdzić wreszcie "Stefan... to będzie tu!".
(imię i nazwisko autora do wiadomości redakcji)