W ubiegłym roku zakupiłem dom w Boćwince. Jesienią okazało sie, że podczas większych opadów jest on podtapiany. Wszystkiemu winne są niedrożne rowy melioracyjne na sąsiednich działkach. 25 lutego b.r. złożyłem pismo do Starostwa Powiatowego w Gołdapi w prośbą o wydanie ich właścicielom nakazu oczyszczenia tych rowów.

Urzędnicy przeprowadzili wizję terenową. Jej wyniki są jednoznaczne i zbieżne z moimi spostrzeżeniami. Rowy na sąsiednich działkach wymagają udrożnienia. W piśmie z 22 kwietnia z upoważnienia starosty naczelnik wydziału budownictwa i ochrony środowiska Małgorzata Lenarczyk stwierdziła, że dla właścicieli tych działek wydany zostanie nakaz obowiązkowego przeprowadzenia niezbędnej konserwacji urządzeń melioracji.

Wszystko szło w dobrym kierunku, aż do dziś. Dlaczego? Dziś bowiem listonosz przyniósł mi decyzję, która zobowiązuje mnie do wykonania prac konserwatorskich rowów melioracyjnych na działce 11/16 w Boćwince do dnia 13 czerwca 2010. Pojawia się jednak pytanie, dlaczego ja mam to zrobić? Nie jestem właścicielem tej działki. Na jakiej podstawie miałbym wiec wejść na czyjeś podwórko i cokolwiek na nim robić? To jest chore!

Pouczenie zawarte w decyzji informuje mnie o możliwości odwołania się od niej do wojewody warmińsko-mazurskiego. Zapewne to uczynię. Wcześniej jednak jeszcze udam się do Starostwa Powiatowego po wyjaśnienia. Uważam bowiem, że nie może być tak, żeby urzędnik nakazywał mi przeprowadzanie jakichkolwiek robót na czyimś podwórku. Poza tym art. 77 ust. 1 Prawa Wodnego mówi, że „utrzymywanie urządzeń melioracji wodnych szczegółowych należy do zainteresowanych właścicieli gruntów". Zainteresowanymi właścicielami gruntów są zaś właściciele gruntów, o czym mówi art. 74. Czyżby Starostwo Powiatowe wprowadzało nowe prawo?

Paweł Matyszczyk