Wszyscy jesteśmy kierowcami. Jeździcie państwo nie tylko po naszych drogach ale i po innej kategorii. Jaki jest stan oznakowania każdy widzi. Muszę powiedzieć, że odbiega ono od wymaganego. Oceniamy, że około 1/3 jest tak, jak powinno być, natomiast reszta z różnych względów wymaga interwencji. Polega ona albo na wymianie, albo ich przestawieniu we właściwe odległości od jezdni. Już policja zwracała nam na to uwagę. Bywają też nieczytelne znaki. Wcześniejsze nie były wykonywane z folii o długiej żywotności. W mieści widać to na przykład na ograniczeniach prędkości. Jeszcze białe jest białe, czterdziestka jest czarna, ale czerwona obwódka już się zrobiła wyblakła.

Oceniamy, ze gdyby co roku było minimum 25 tysięcy na samo oznakowanie pionowe to przez kilka lat doprowadzilibyśmy je do wymaganego stanu. A tak to na niektórych skrajnych drogach zdarzają się jeszcze znaki nawet na betonowych słupkach, co dziś nie powinno mieć miejsca.

Stan techniczny wynika również z naturalnego zużycia (korozja, blaknięcie). Czasami są uszkodzenia spowodowane zwykłym chuligaństwem i dewastacją. Mieliśmy nawet przypadek przestrzelenia kilkunastu znaków na trasie do Juchnajć. Niestety nie udało się policji ustalić, kto to zrobił. Nie wiem po co była ta zabawa. Przecież to służy dla bezpieczeństwa wszystkich. Co prawda dziura po kuli nie czyni znaku nieczytelnym, ale on już będzie bardziej korodował.