Już jutro radni Rady Miejskiej w Gołdapi zajmą się projektami uchwał dotyczącymi przekazania szkół podstawowych w Galwieciach, Boćwince i Jabłońskich do prowadzenia dla Fundacji Rozwoju Regionu Gołdap. Posunięcie takie ma przynieść oszczędności dla gminnego budżetu. Jakie? Tego nie wie chyba nikt. Dotychczas z ust urzędników padały różne kwoty: od 400 tysięcy do prawie miliona złotych rocznie.

Wczoraj w Szkole Podstawowej w Galwieciach odbyło się spotkanie nauczycieli i mieszkańców wsi z burmistrzem Markiem Mirosem, zastępcą skarbnika gminy Piotrem Komockim i szefową wydziału oświaty w UM Ireną Wojnikiewicz. Uczestniczyło w nim też 4 radnych: Marcin Przystawski, Jan Steć, Jarosław Dzienis i Tomasz Luto. Dotyczyło oczywiście planowanego przekazania miejscowej szkoły pod zarząd fundacji.

 

Jesteśmy na Google News - obserwuj nas!

 

Podobał Ci się artykuł? Doceniasz działalność goldap.info?
Jeśli uważasz, że to co robimy jest wartościowe, postaw nam wirtualną kawę.

Na początku spotkania burmistrz w prawie 40 minutowym wystąpieniu przedstawiał powody, dla których potrzebne są zmiany w wiejskiej oświacie. Podkreślił, że zależy mu na utrzymaniu wiejskich szkół, co wymaga dokonania w nich cięć wydatków. Te jednak nie mogą odbić się na dzieciach, lokalnym środowisku czy rodzicach. Oszczędności będą więc na wynagrodzeniach nauczycieli. Przekazanie pod zarząd fundacji spowoduje, że nauczycielom nie będą przysługiwały szczególne uprawnienia wynikające z Karty Nauczyciela, w tym dotyczące wynagrodzeń, czasu pracy czy płatnych urlopów.

O ile żadna ze stron wczorajszego spotkania nie miała co do tego wątpliwości, to rozbieżności pojawiły się przy konkretach. Zdaniem Piotra Komockiego, proponowane zmiany w przypadku szkoły w Galwieciach przyniosą przyszłym roku 270 tysięcy oszczędności. Jeśli miałoby to odbić się tylko na nauczycielach, których w tej szkole w przeliczeniu na etaty jest nieco ponad 8, to wynagrodzenia ich powinny spaść o około 33 tysiące rocznie. Zdaniem dyrektor szkoły Teresy Żyżyk oszczędności będą jednak znacznie niższe i wyniosą około 45 tysięcy. Skąd taka rozbieżność? Okazuje się, że Piotr Komocki swoje wyliczenia opiera na założeniach budżetu gminy. Te zaś odbiegają od aktualnego stanu faktycznego. Gdy podczas prac nad budżetem gminy na bieżący rok dyrektorzy wiejskich szkół zgłosili oczekiwania do budżetów swoich placówek, po raz pierwszy - jak zauważa dyrektor Żyżyk - zostały bez zastrzeżeń przyjęte. W ten sposób wydatki w przypadku Galwieć zostały zapisane na ponad 700 tysięcy złotych. Szkoły uzgodniły jednak z Urzędem Miejskim, że będą realizować trzyletni program oszczędnościowy, przez co rzeczywiste wydatki zostały ograniczone do minimum. W przyszłym roku mają nie przekroczyć 500 tysięcy złotych.

Obecni na spotkaniu mieszkańcy i nauczyciele mieli wiele wątpliwości co do planów burmistrza. Dotyczyły one m.in. tego, że FRRG nie ma żadnego doświadczenia w prowadzeniu szkół. Padła propozycja, by przekazać najpierw jedną szkołę, a gdy się sprawdzi to wówczas inne. Marek Miros odpowiedział, że w fundacji szkoły będą nadzorować te same osoby, które robiły to teraz, więc de facto nic się nie zmieni. Podkreślił też, że gmina ma całkowitą kontrolę nad tą organizacją pozarządową. Nauczycielki zwróciły uwagę, że jeśli ich warunki finansowe się pogorszą, a co do tego są przekonane, to zmienią miejsce swojej pracy. Tu burmistrz wprost odparł, że rynek pracy jest jaki jest i na ich miejsce przyjdą inni. Marek Miros nie boi się też tego, ze rodzice z Galwieć będą przepisywać swoje dzieci do szkół miejskich, co sugerowali niektórzy uczestnicy spotkania.

Doszło też do zgrzytu między Piotrem Komockim i Markiem Mirosem a dyrektor Teresą Żyżyk. Skarbnik i burmistrz przedstawiając pewne dane liczbowe chcieli się podeprzeć przygotowaną tabelą, uzgodnioną - jak zapewniali - z dyrektorką szkoły. Ta jednak zaprzeczyła, by tą konkretną tabelkę konsultowała. Piotr Komocki i Marek Miros nie dawali za wygraną, wyraźnie naciskając Teresę Zyżyk, by jednak potwierdziła ich słowa. To nie spodobało się obecnym na sali. Niektórzy zwrócili uwagę, że dyrektor jest dyskredytowana przez obu panów. Do jednego z dyskutantów skierowane zostały wręcz bardzo ostre słowa.

- Panie, spójrz mi pan w oczy. Czy pan słyszał mój wywód na początku, jak chwaliłem panią dyrektor? Co pan chrzanisz, że my wieszamy psy na pani dyrektor - wykrzyczał Marek Miros. Choć chwilę później przeprosił za słowo „chrzanisz", to sytuacja ta obrazuje, w jak napiętej atmosferze przebiegało to spotkanie.

Nauczycielki z Galwieć stwierdzili też, że szkoły wiejskie nie są równo traktowane i nie od wszystkich wymaga się oszczędności. Na pytanie burmistrza, wydatkom której szkoły musi się on przyjrzeć odparły, że w Boćwince.

Spotkanie raczej nie uspokoiło ani nauczycieli, ani mieszkańców Galwieć. Burmistrz zaś podsumowują je stwierdził, że będzie namawiał radnych do przyjęcia jego propozycji i przekazaniu 3 wiejskich szkół pod zarząd FRRG. Ostateczna decyzja zapaść ma jutro, na nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej.