21 kwietnia na posiedzeniu komisji bezpieczeństwa w Starostwie Powiatowym Wacław Grenda zarzucił Halinie Karpińskiej, dyrektor PSSE i jednocześnie powiatowemu inspektorowi sanitarnemu w Gołdapi wiele nieprawidłowości w kierowanej przez nią placówce i złożył wniosek o jej odwołanie. Starosta gołdapski przekazał sprawę do zbadania dla wojewody warmińsko-mazurskiego, gdyż zgodnie z prawem jest to instytucja jemu podległa.
Kontrola wojewody nie potwierdziła zarzutów wobec Haliny Karpińskiej. Wacław Grenda uważa jednak, że sprawa jeszcze nie jest zakończona, a kontrola nie była szczegółowa. Dlatego też wystąpił do wojewody o ponowne się jej przyjrzenie.
- Jest dochodzenie w sprawie na policji - mówi Wacław Grenda. - Do tej pory nie dostałem jeszcze wiadomości, jak się to zakończyło. Byłem na przesłuchaniu u gołdapskiej policji. Złożyłem zeznania, dołączyłem również dowody, które mają potwierdzić zarzuty. Ta sprawa nie powinna być sprawdzona tylko doraźnie. Wszystkie zarzuty powinny być sprawdzone dokładnie i fachowo. Poczekamy teraz na ponowną decyzję pana wojewody.
Starosta Andrzej Ciołek odnosząc się podczas dzisiejszego posiedzenia komisji bezpieczeństwa do sprawy stwierdził, że jej nie badał i nie będzie tego robił. Nie jest on bowiem organem do tego uprawnionym. Wiesław Grenda stwierdził jednak, że skierował wniosek do starosty odwołanie Haliny Karpińskiej, a powoływanie i odwoływanie jest jego w gestii.
posłuchaj dzisiejszej dyskusji podczas komisji bezpieczeństwa na ten temat
Jeśli nie widzisz odtwarzacza, kliknij tutaj
- Najbardziej panu zależy na dobrej działalności dyrektor i sanepidu gołdapskiego, nie dla mnie - twierdzi radny. - Ja tylko wykonałem ruch taki, żeby skierować na to oko. Nawiasem mówiąc powiem, że w tej chwili pani dyrektor i również pracownicy przychodzą do pracy na czas. Moja interwencja nie była bezpodstawna. Panie starosto, trzeba zwrócić uwagę na to przedsiębiorstwo. Oprócz dyscypliny pracy to na razie nic tam się nie zmieniło.
Obecna na komisji dyrektor PSSE zwróciła uwagę na jedno ze zdań we wniosku radnego Grendy do starosty.
- Dobrze pamiętam wszystkie zarzuty - twierdzi Haina Karpińska. - Wszystkie dotyczyły spraw kadrowych, a więc były skierowane do dyrektora stacji. W jednym zdaniu pan napisał „w związku z tym wnoszę o odwołanie inspektora ze stanowiska". W związku z tym mam pytanie: jakie ma pan zarzuty do inspektora, nie do dyrektora stacji?
Wacław Grenda odpowiedział, że jako do fachowca nic nie miał, zarzuty były jako do dyrektora.
- Wobec tego wydaje mi się, że radnych interesuje stan sanitarny. Pan nie powinien się tak bardzo o to troszczyć, dlatego że ja odpowiadam za stan sanitarny, odpowiada starosta, odpowiada wojewódzki inspektor za całe województwo. Mogę panu zaręczyć, że gdyby było coś złego, interwencja byłaby natychmiastowa. Myślę, że pana obawy są trochę na wyrost. Poza tym jedno z drugim trochę nie pasuje. To, że jestem dyrektorem i inspektorem to są dwie różne sprawy.
Na zakończenie dyskusji Halina Karpińska stwierdziła, że całej sprawy też tak nie zostawi. Uważa bowiem, że słowa radnego są pomówieniem.