Gołdap to miasto uzdrowiskowe, jeszcze kilka lat temu szczycące się najczystszym powietrzem w Polsce. Sytuacja z wtorkowego popołudnia dobitnie pokazała, że powietrze bywa też bardzo pachnące. Zapachy dochodziły od strony południowej. W mieście wiele osób zatykało nosy, ale co musieli znosić mieszkańcy Wronek, to aż trudno wyobrazić.

- We wrześniu minie 10 lat, odkąd hodowane są tu świnie - mówi Krystyna Sadowska, sołtys Wronek. - Kiedyś, gdy były krowy, była inna sytuacja. Jak w 2001 roku pomieszczenia te zostały wynajęte dla prywatnej firmy, zapewniano nas, że żadnych zapachów nie będzie.

Zapewnienia się jednak nie potwierdziły. Dla mieszkańców podgołdapskiej wsi zaczął się koszmar. Jak twierdza, śmierdzi każdego dnia, raz mocniej, innym razem mniej. Najbardziej, gdy na pola wywożona jest gnojowica, jak to ma miejsce w ostatnich dniach. Mieszkańcy Wronek, z którymi się spotkałem we wtorek, są już wzburzeni do granic wytrzymałości.

- To trzeba zamknąć! Nie można okien otworzyć, bo śmierdzi. Nie można wywiesić prania, bo po kilku chwilach jest prześmiardnięte - twierdzi Bogusława Tomaszewska. - Prosiliśmy i apelowaliśmy do wielu osób i instytucji. Nikt nam nie chce pomóc.

Sołtys zwraca też uwagę, że Wronki są zapomnianą wioską przez rządzących.

- Widać to choćby w filmach wyborczych burmistrza. Pominął nas - dodaje Krystyna Sadowska. - Pokazał Marcinowo, pokazał Jabłońskie. A Wronki ? Nas nie ma?

Jak informuje Elżbieta Sakowicz w wydziału ochrony środowiska w Urzędzie Miejskim, choć urzędnicy starali się i starają nadal na różne sposoby pomóc mieszkańcom Wronek oraz innym, mieszkającym w pobliżu pozostałych, podgołdapskich chlewni, to niewiele mogą zrobić.

- Prawo zezwala wywozić naturalny nawóz na pola w okresie od 1 marca do 30 listopada - mówi Krystyna Sakowicz. - W Gołdapi radni zdecydowali, że ograniczą ten okres. Na terenie gminy można więc to zrobić od 1 marca do końca maja i od 1 września do końca listopada.

Są jednak dodatkowe obostrzenia. Gnojowicy nie można wylewać na śnieg, zmrożoną ziemię, przy zbiornikach wodnych i na tereny o dużym nachyleniu. Ze względu na długą zimę, czas na wylanie więc się skraca z trzech miesięcy do kilku tygodni. Sołtys twierdzi, że firma wylewając gnojowicę powinna ją niejako wstrzykiwać glebę. To między innymi ograniczyłoby smród.

- Nie ma takiego obowiązku, choć jest to zalecane - twierdzi Elżbieta Sakowicz. - Firma nie może wywozić gnojowicy jak chce, na wariackich papierach. Jest plan nawożenia, którego jeśli przestrzega, nikt nie może nic zarzucić.

 

Jesteśmy na Google News - obserwuj nas!

 

Podobał Ci się artykuł? Doceniasz działalność goldap.info?
Jeśli uważasz, że to co robimy jest wartościowe, postaw nam wirtualną kawę.

Mieszkańcy Wronek walczą z problemem już od 2004 roku. Wysyłane do różnych instytucji pisma i wnioski nie przyniosły żadnego skutku.

- Agencja Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa wydzierżawiła budynki do 2017 roku - mówi sołtys Wonek. - Nikt nie zagwarantuje, że umowa nie zostanie przedłużona. Czy my do końca życia mamy mieszkać w smrodzie?

Rozwiązanie problemu wydaje się być niemożliwe. Czy sposobem na rozładowanie napięcia byłoby wynagrodzenie mieszkańcom w inny sposób niedogodności, jakie muszą znosić? Gdy zapytałem, czy np. sfinansowanie przez firmę budowy świetlicy wiejskiej we Wronkach byłoby takim wynagrodzeniem cierpień zapachowych, nie usłyszałem zdecydowanego nie. Więc jeśli nie można zamknąć chlewni, to warto się w inny sposób porozumieć? Pozostaje też pytanie, co z mieszkańcami innych okolic „o świeżym, naturalnym powietrzu"?