Po południu w Urzędzie Miejskim odbyło się spotkanie mieszkańców Ustronia z burmistrzem Markiem Mirosem. Głównym jego tematem był brak wody w studniach przy tej ulicy, spowodowany pracami związanymi z odwodnieniem budowanego zalewu i czasowym obniżeniem wód gruntowych.
W spotkaniu wzięli też udział m.in. Lucyna Kozłowska (kierownik Rejonowego Oddziału w Gołdapi Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Olsztynie), Jacek Morzy (zastępca burmistrza), Władysław Frydrych (kierownik wydziału organizacji i nadzoru w UM), Paweł Werchowicz (komendant Straży Miejskiej) oraz przedstawiciele PWiK.
W związku z tym, że budowany zalew nie jest inwestycją gminną, burmistrz już na początku odciął się od problemów związanych z brakiem wody i szukania jakiegoś czasowego rozwiązania. Jak zauważył, gmina za niemałe pieniądze wybudowała tam wodociąg i każdy ma możliwość się do niego podłączyć.
- Państwo nie muszą się do niego podłączać, nie macie takiego obowiązku - stwierdził Marek Miros. - Nikt do tego nie może zmusić. Czym innym jest jednak przymus, a czym innym rozsądek. Apeluję, by państwo zdecydowali się na podłączenie do miejskiego wodociągu jak najszybciej. Wszelkie problemy związane z wodą znikną jak ręką odjął.
Burmistrz podkreślił, że PWiK jest gotowy zaopatrywać zainteresowanych w wodę w ciągu kilkunastu godzin. Jako przykład podał jednego z mieszkańców tej ulicy, który wczoraj złożył wniosek o podłączenie, a dziś już ma bieżącą wodę z miejskiej sieci. Rozwiązanie takie było jedną z możliwości wyjścia z sytuacji, jakie proponował kilka dni temu Tomasz Prześniak, mieszkaniec Ustronia. Chciał on jednak, by przyłącza mieszkańcom wykonane zostały na koszt inwestora lub gminy.
- Gmina choćby nawet i chciała to nie ma podstaw prawnych, by na własny koszt to zrobić - dodał Marek Miros. - Odległości od sieci do domów nie są jednak duże, by koszty przyłącza były jakieś wyjątkowo duże.
Burmistrz twierdzi również, że miejska woda jest zdrowsza niż ta w prywatnych studniach, gdyż dostarczana przez PWiK pochodzi ze studni głębinowych, a w studniach na Ustroniu z wód powierzchniowych. Z takim stanowiskiem nie zgadza się Tomasz Prześniak, który robił badania swojej kilka miesięcy temu i były one bez zastrzeżeń. Kilkadziesiąt minut rozmów nie przyniosło jakiegoś niespodziewanego rozwiązania. Jak dało się usłyszeć, mieszkańcy Ustronia pozbawieni wody w studniach zdecydują się najprawdopodobniej na podłączenie do miejskich wodociągów.
Nie obyło się też bez „wpadki" burmistrza, choć przeszła ona niezauważona. Marek Miros stwierdził bowiem, że osoby podłączone do miejskiej sieci wodociągowej jeśli nie będą w przyszłości korzystać z wody to nie będą też w związku z tym ponosić żadnych kosztów. Burmistrz zapewne zapomniał, że w tym roku PWiK wprowadził opłaty abonamentowe „za licznik".
W trakcie spotkania poruszony został też temat możliwego zalewania piwnic przez wodę z zalewu. Lucyna Kozłowska twierdzi jednak, że takich sytuacji nie będzie. Przy zagrożonych budynkach zostaną bowiem zrobione stosowne odwodnienia. Pojawił się też kolejny problem. Mieszkańcy Ustronia zwrócili uwagę na fakt, że od zimowych prac z użyciem ciężkiego sprzętu i drgań ziemi popękały ściany niektórych budynków. Lucyna Kozłowska była tym wyraźnie zaskoczona, gdyż dotychczas nikt tego nie zgłaszał. Dlatego też poprosiła, by tego typu uwagi poszkodowani mieszkańcy przygotowali na piśmie. Wówczas Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Olsztynie do nich się ustosunkuje.