Bardzo poważne zarzuty przedstawił dziś radny Wacław Grenda dla dyrektor Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gołdapi Haliny Karpińskiej podczas posiedzenia komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego przy Starostwie Powiatowym w Gołdapi.
radny Wacław Grenda
- Dość obszernie opracowałem działalność pani w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej - powiedział w obecności członków komisji do Haliny Karpińskiej Wacław Grenda. - Zgłaszają się do mnie pracownicy stacji oraz osoby prywatne prosząc o interwencję, aby zmienić stan rzeczy w sanepidzie. Łatwo zauważyć, że przez szereg lat pani dyrektor pozwalała sobie i podległym pracownikom na spóźnianie się do pracy oraz kończyć pracę w stosownej dla siebie porze, około godziny 14. Osoby, które znają pracowników sanepidu, widząc taką sytuację stwierdzają, że jest to nienormalne, aby urzędnik państwowy łamał podstawowe obowiązki pracownicze i służbowe. Jest bardzo źle, gdyż ci pracownicy nie widzą w tym nic złego. Mimo spóźnienia idą do pracy spokojnie, bez pośpiechu. Nawiasem mówiąc, mamy materiał na ten temat i na ręce pana starosty go przekażę. Sanepid jest instytucja kontrolną, więc żaden interesant nie może złożyć skargi lub uwagi na temat załogi, gdyż skutki byłyby negatywne. W czasie godzin pracy pani dyrektor nie kontroluje pracy swoich pracowników, nie sprawdza, co robi dany pracownik, gdzie jest. Pracownicy, aby urozmaicić sobie czas pracy, pod pozorem kontroli wychodzą do domów lub penetrują wszystkie sklepy, łącznie z ciucholandami. Jedna z pracownic przeszła samą siebie. W czasie czynności służbowych wykorzystując samochód służbowy i czas na kontrolę sprzedaje kosmetyki. Pani dyrektor. Przecież jest to instytucja państwowa. Jak można było do tego dopuścić? Gdzie powaga urzędu? Za przyczyną podziału pracowników przez panią dyrektor atmosfera pracy w stacji jest nie do zniesienia. Te właśnie podziały są widoczne przy podwyżkach płac i podziale premii. Pracownicy, którzy są w łaskach pani dyrektor, są wyżej wynagradzani w postaci wyższych podwyżek i wyższych premii. To można sprawdzić na listach płac. Zgłosiła się do mnie z interwencją pani B.S. Była ona przez 14 lat pracownikiem sanepidu. W ramach redukcji zatrudnienia została zwolniona. Od 10 lat jest zarejestrowana w Powiatowym Urzędzie Pracy jako bezrobotna. Posiada fachowe przygotowanie, staż pracy i do tej chwili nie znalazła się dla niej posada, mimo że była pracownikiem sumiennym i solidnym. Wiem, że przez taki długi okres czasu zatrudnianie w stacji było. A pani dyrektor nie podaje jej ręki. W naszym powiecie nie ma takiej drugiej, państwowej instytucji, gdzie dochodzi do łamania prawa pracy, gdzie pracownicy pracują dużo krócej niż 40 godzin tygodniowo. Swoim lekceważącym podejściem do powierzonych obowiązków nie wykazuje pani troski o zapewnienie bezpieczeństwa sanitarnego w powiecie.
Radny na zakończenie kilkuminutowego przemówienia złożył na ręce starosty wniosek o odwołanie dyrektor PSSE ze stanowiska. Dyrektor była wyraźnie zaskoczona oskarżeniami.
dyrektor PSSE Halina Karpińska
- Uważam, że wiem z czego wypływa to oskarżenie, nie chciałabym jednak tu o tym mówić - twierdzi Halina Karpińska. - Jeśli chodzi o panią B.S., pracowała faktycznie 14 lat temu. Od tego czasu nie była ani razu zapytać o pracę. Teraz wszyscy pracownicy oprócz jednej osoby, która dorabia będąc na emeryturze, mają wyższe wykształcenie. Z tego co wiem, pani B.S. ma średnie. Jeśli chodzi o dyscyplinę, mamy taki charakter pracy. To jest słuszna uwaga i przyjrzę sie temu bliżej. Nie chodzę za każdym pracownikiem, który wychodzi na kontrolę. Ma obowiązek wpisać się na listę wyjścia to robią. Spróbuję wyrywkowo sprawdzać, jeśli to pana usatysfakcjonuje. Nie widzę zagrożenia stanu sanitarnego. Gdyby takie istniało, byłaby podstawa do odwołania. Jeśli chodzi o wynagradzanie to jest nieprawda, od dwóch lat nie było żadnych podwyżek.
Dyrektor PSSE chciała kontynuować wypowiedź, ale starosta poprosił o przerwanie. Halina Karpińska będzie bowiem musiała się i tak ustosunkować do zarzutów na piśmie.
- Dziękuję za sygnał, zbadam sprawę i podejmę decyzję, które zgodnie z prawem mi przysługują - zakończył tą część obrad komisji starosta Andrzej Ciołek.