Woda z rzeki Gołdapy zalewa budynki gospodarcze, topią się zwierzęta - z taką informacją zadzwonił w piątek do Starostwa Powiatowego w Gołdapi Jan Milewski, sołtys sołectwa Jany. Sprawą natychmiast zajęło się Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego.

Władysław Stecki, członek Powiatowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego niezwłocznie powiadomił o sytuacji Władysława Frydrycha, zastępcę przewodniczącego Gminnego Zespołu Zarządzania Kryzysowego w Gołdapi. Wspólnie z nim oraz przedstawicielem Państwowej Straży Pożarnej udali się do wsi Jany. Okazało się, że sytuacja nie jest tak tragiczna, jak początkowo przedstawił sołtys, nie doszło do utonięć zwierząt. Rzeka jednak w wielu miejscach opuściła swoje koryto, zalewając niżej położone tereny. Są gospodarstwa, gdzie woda zaczęła również zalewać budynki gospodarcze. Zdaniem sołtysa powodem takiego stanu rzeczy jest zapora na rzece w Rożyńsku Małym, wykonana na potrzeby miejscowej, niewielkiej elektrowni wodnej.

 

Jesteśmy na Google News - obserwuj nas!

 

Podobał Ci się artykuł? Doceniasz działalność goldap.info?
Jeśli uważasz, że to co robimy jest wartościowe, postaw nam wirtualną kawę.

Aby to potwierdzić, urzędnicy udali się do Rożyńska. Jak się okazuje, na zaporze wodnej rzeczywiście jest znaczne spiętrzenie wody. Obsługujący elektrownię wodną mężczyzna stwierdził, że na ile był wstanie, na tyle zwiększył przepływ przez nią wody. Nie może jednak jej całkowicie puścić, bo nie ma możliwości odblokowania zapory (prowizoryczny mostek nad zaporą zawaliłby się, gdyby z niego próbowano je podnieść). Innym sposobem na obniżenie poziomu rzeki byłoby puszczenie większej ilości wody przez elektrownię. Mężczyzna obsługujący ją odmówił jednak podjęcia takiego kroku, gdyż aktualny stan wody (jej gęstość i ewentualny lód) mogłyby uszkodzić działającą cały czas elektrownię.

Takie podejście bardzo wzburzyło Władysława Frydrycha. Jego zdaniem interes prywatnego przedsiębiorcy nie powinien być ważniejszy od interesu okolicznych mieszkańców. Uważa on, że w zaistniałej sytuacji jej właściciel powinien nawet wyłączyć na jakiś czas elektrownię, aby nadmiar wody mógł swobodnie spłynąć.

W Rożyńsku pojawił się też komendant gołdapskiej policji. Po oględzinach zapory i elektrowni oraz wysłuchaniu mężczyzny obsługującego te urządzenia, nie wykluczył powiadomienia o całej sytuacji prokuratury.

Sprawa jest rozwojowa. Jak informuje Władysław Frydrych, o wszystkim zostanie powiadomiony Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Olsztynie. Złożona zostanie m.in. prośba o dokonanie wnikliwej kontroli technicznej elektrowni i zapory. Być może dla dobra okolicznych mieszkańców i ich bezpieczeństwa właściciel elektrowni będzie zmuszony do dokonania gruntownych zmian w zaporze lub nawet zamknięcia elektrowni.