Nad jeziorem zakończyły się wiercenia studni, które będą w przyszłości zasilać tężnie oraz pijalnie wód mineralnych. Wczoraj odbyło się ostatnie, próbne pompowanie wody w płytszej studni. Wody, którą w przyszłości być może będziemy nazywać „Gołdapianką", miał okazję spróbować geolog i jednocześnie radny miejski Piotr Rant.
- Woda ma swój specyficzny smak – mówi Piotr Rant. – Po pewnym czasie od wypicia czuć lekką goryczkę. Na pewno nie będzie to woda do picia w ilości 3-5 litrów dziennie. Sądzę, że będzie ona spożywana raczej po 2 czy 3 szklanki. Co ona ma w sobie, będziemy najprawdopodobniej wiedzieli za 2-3 tygodnie, jak zostanie oznaczony jej skład.
posłuchaj, co mówi o "Gołdapiance" Piotr Rant
Płytsza studnia, która zasilać będzie pijalnię, zafiltrowana została na głębokości 430 metrów. Drugi otwór ma 630 metrów, choć odwiert był o około 200 metrów głębszy. Okazało się jednak, że struktura geologiczna ziemi w tym miejscu jest inna niż przewidywały analizy i większe pokłady wody znajdują się płycej.