Ubiegłotygodniowy pożar w Nasutach wywrócił życie rodziny Kowalewskich do góry nogami. W ciągu kilku godzin stracili to, na co pracowali przez wiele lat. Przez ostatnie dni sprzątają pogorzelisko. Pomaga im w tym zarówno rodzina, jak też sąsiedzi, znajomi i gmina. Od pożaru mieszkają u rodziny, jednak taka sytuacja nie może trwać wiecznie. W ubiegłym tygodniu pan Adam Kowalewski oglądał małe mieszkanie socjalne w Gołdapi, które na czas odbudowy domu zaproponował Urząd Miejski. Pogorzelcy mieli się do niego wprowadzić zaraz po Wielkanocy. W czasie świąt zdecydowali jednak, że pozostaną w Nasutach. Powodem są złodzieje, którzy żerują na ich nieszczęściu.

- Nie możemy zostawić naszego gospodarstwa bez opieki - mówi pan Adam. - Większość rzeczy, które jeszcze mogą się do czegoś przydać, przenieśliśmy do innego budynku i zabezpieczyliśmy. W ciągu kilku dni przyłapaliśmy jednak dwie obce osoby, które szabrowały to, co jeszcze zostało. Co ciekawe, pojawiali się w ciągu dnia, nie nocą. Musimy zostać i na bieżąco doglądać gospodarstwa.

Dzięki uprzejmości jednego z sąsiadów, państwo Kowalewscy zamieszkają w budynku po byłej szkole, kilkaset metrów od swojej posiadłości. Obiekt stoi  obecnie pusty. Aby się tam wprowadzić, trzeba przede wszystkim podłączyć wodę i prąd. Z pierwszym nie będzie problemu, PWiK jest w stanie to zrobić niemal natychmiast. Gorzej jest z prądem.

- Licznik był kiedyś w skrzynce w środku budynku - wyjaśnia pan Adam. - Na życzenie właściciela został jednak zdemontowany. Chcąc teraz podłączyć prąd musimy skrzynkę przenieść na zewnątrz. Żeby to zrobić, potrzebne są pieniądze.

Niestety, państwo Kowalewscy nie posiadają odłożonych zaskórniaków na czarną godzinę. Dlatego też proszą ludzi dobrej woli o wsparcie. Pomoc finansowa pozwoli zarówno przygotować budynek do zamieszkania, jak też zabezpieczy codzienną egzystencję i podstawowe potrzeby.

Czytelnicy GOLDAP.INFO zaoferowali już pomoc materialną dla pogorzelców. Do wywiezienia czekają dwie wersalki, meble pokojowe, fotel, 3 krzesła, ława. Na dzień dzisiejszy przydałaby się jednak przede wszystkim lodówka.

- Udało się nam uratować zamrażarkę - dodaje pan Adam. - Niestety, lodówka jest do niczego.

Z domu udało się wynieść sporo ubrań. Niestety, są one zawilgocone i przesiąknięte zapachem dymu. Ci, którzy zetknęli się z jakimkolwiek pożarem wiedzą, że nie wywabi go nawet kilkukrotne pranie. Pani Krystyna Kowalewska jednak nie narzeka.

- My starsi jakoś sobie poradzimy - mówi. - Jednak nasz 6-letni syn idzie jutro do szkoły. Nie mam  w co go ubrać. Jeśli mają państwo zbędne ubranka i chcieliby nam je przekazać, będziemy bardzo wdzięczni.

Pod koniec tygodnia do Nasut przyjedzie projektant, którzy zapozna się ze stanem spalonego domu. Wówczas to państwo Kowalewscy zdecydują, czy będą go odbudowywać, czy też rozbiorą go i postawią nowy. Niezależnie od  podjętych działań, potrzebna będzie do tego pomoc materialna i finansowa, o którą w imieniu pogorzelców do Państwa apelujemy.

Nr konta do wpłat: 80 1020 4724 0000 3102 0040 3857, Adam Kowalewski, Nasuty

Jeśli mają państwo pytania do rodziny Kowalewskich, jaka pomoc materialna jest aktualnie potrzebna, prosimy kontaktować się pod numerem telefonu 500-081-874 lub 798-975-977.