GALWIECIE. Mieszkańcy Galwieć mówią stanowcze „nie” planom zbudowania na jeziorze Rakówek sztucznej wyspy dla ptaków. Miałby być ona niewielka, bo o powierzchni zaledwie 200 metrów kwadratowych. Dla porównania wyspa na zbiorniku retencyjnym w Gołdapi ma 1700 metrów kwadratowych.
Skąd w ogóle pomysł Urzędu Miejskiego w Gołdapi na taką inwestycję? Gołdapianie, którzy mieszkają w pobliżu „ptasiej wyspy” na powstałym kilka lat temu zbiorniku retencyjnym skarżą się na hałas zamieszkujących na niej mew. Urzędnicy wymyślili, że zmienią roślinność na tej wyspie (posadzą drzewa), przez co mewy by się wyprowadziły. Ptaki są jednak pod ochroną, więc potrzebna na to jest m.in. zgoda Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie. Ta byłaby pod warunkiem stworzenia w nieodległym innym miejscu wyspy dla tych ptaków. Urzędnicy wymyślili, że utworzą taką właśnie na jeziorze Rakówek. Uzyskali stosowne pozwolenia, postarali się o środki zewnętrzne na jej budowę i już w drugiej połowie tego roku chcieliby zrealizować swoje zamierzenia. W tym wszystkim zapomnieli jednak o najważniejszym - o zapytaniu mieszkańców Galwieć o zdanie.
To właśnie z ich inicjatywy w świetlicy wiejskiej odbyło się dziś spotkanie z zastępcą burmistrza Gołdapi Jacek Morzy i ornitologiem. Mieszkańcy stanowczo, głośno i wyraźnie wyrazili swoje oburzeniem tym, że władze Gołdapi wcześniej z nimi nie konsultowali swoich planów. Powiedzieli też stanowcze „nie” planowanej przez gminę inwestycji. Obawiają się m.in. hałasu powodowanego przez ptaki, rozwalania przez nie śmieci (gdy będą w workach z odpadami szukać pożywienia) i ich agresywności (bo sygnały o agresywności mew w stosunku do ludzi i mniejszych zwierząt dochodzą do nich z Gołdapi). Jacek Morzy początkowo twierdził, że są to nieuzasadnione obawy, że przy odległości około 500-700 metrów między sztuczną wyspą a najbliższymi zabudowaniami nic takiego nie będzie miało miejsca. Jednak gdy padła propozycja, by wyspa taka umiejscowiona była na Jeziorze Gołdap (po „drugiej stronie”, pod granicą), nie zgodził się, bo byłaby zbyt blisko tężni. Jak zauważył sołtys Maciej Kordjak, odległość od tężni wynosiłaby około pół kilometra. Wyszło więc, że to, co miałoby nie stwarzać żadnych problemów mieszkańcom Galwieć, byłoby problemem dla strefy uzdrowiskowej w Gołdapi.
Jacek Morzy zauważył jednak w pewnym momencie, że opór mieszkańców Galwieć jest ogromny. Mieszkańcy wysunęli propozycje, by taka wyspę umiejscowić na jeziorze Bitkowo. Zastępca burmistrza zobowiązał się przedyskutować tę kwestię z RDOŚ. I nawet jeśli taką zgodę by uzyskał to pozostaje jeszcze sprawa sfinansowania inwestycji. Dotację, którą gmina ma praktycznie zapewnioną, w związku ze zmianą lokalizacji inwestycji może stracić.
Jeśli władze Gołdapi uznają ostatecznie argumenty mieszkańców Galwieć, a nie uda się uzyskać zgody RDOŚ i pozyskać dotacji pieniędzy na budowę „ptasiej wyspy” na jeziorze Bitkowo, wszystko pozostanie po staremu. Mewy nadal będą mogły spokojnie mieszkać na wyspie na zbiorniku retencyjnym w Gołdapi.