GOŁDAP. Bardzo burzliwy przebieg miała dzisiejsza sesja rady miejskiej. Właściwie ma burzliwy przebieg, bowiem nie została jeszcze zakończona. Ogłoszona została przerwa w obradach do jutra do godziny 10.00.
Zaczęło się o godzinie 13.00 od miłego akcentu. Przewodniczący Andrzej Pianka w imieniu rady podziękował byłemu wojewodzie Marianowi Podziewskiemu za wieloletnią współpracę i wspieranie działań lokalnego samorządu, gdy był wojewodą. Podziękowanie złożył też Tomasz Luto i sekretarz powiatu Marek Miros. Na tym etapie doszło jednak już do pierwszej dzisiejszego dnia niemiłej sytuacji. Tomasz Luto powiedział, że nie miał informacji o tym, że Marian Podziewski zostanie zaproszony na sesję i on do tych podziękowań się należycie nie przygotował. Poprosił też przewodniczącego rady, by ten „reagował na uzewnętrznianie się lub gorzkie żale” sekretarza powiatu. Co miał na myśli nie wiadomo, bowiem z ust Marka Mirosa nie padły żadne słowa, do których można by dopasować takie określenia.
W kolejnych punktach burmistrz Tomasz Luto i przewodniczący Andrzej Pianka przedstawili sprawozdania z prac w okresie międzysesyjnym. Nie wzbudziły one żadnych emocji. Te zaczęły się dopiero przy procedowaniu uchwał.
Przy projekcie dotyczącym Wieloletniej Prognozy Finansowej Ryszard Wrzosek zaapelował w imieniu klubu radnych Gospodarni Razem, by zmiany te odrzucić. Okazało się, że słowa nie zostały rzucone w próżnię. Wynik głosowania 10 za i 10 przeciw spowodował, że zmiany nie zostały wprowadzone. Podobny los spotkał też projekt uchwały w sprawie zmian w budżecie gminy. Radnym z klubu nie spodobała się przede wszystkim kwota 30 tysięcy złotych przeznaczona na gminne dożynki. Podnosili, że dożynki zorganizowane przez powiat w minionym roku kosztowały zaledwie 12 tysięcy złotych. Na nic zdały się tłumaczenia burmistrza, że same opłacenie zaproszonych w tym roku zespołów muzycznych to wydatek około 20 tysięcy złotych. Tomasz Luto bardzo nerwowo zareagował na wynik głosowań. Ogłosił, że skoro rada jednak nie przeznaczyła środków na organizację imprezy to jemu nie pozostaje nic innego, jak ją odwołać. Gospodarni Razem tłumaczyli, że nie są przeciw dożynkom. Co wiec chcieli osiągnąć? Zachowanie koalicji rządzącej w radzi miejskiej i jednocześnie opozycji wobec burmistrza nie pozostawia złudzeń. Był to ewidentny pokaz siły klubu wobec burmistrza. Trudno bowiem inaczej zinterpretować słowa radnych klubu, że zmiany można jeszcze uchwalić po zwołaniu na wniosek burmistrza sesji nadzwyczajnej. Maciej Kordjak - sołtys sołectwa Galwiecie juz zapowiedział, że jeśli rada zablokuje środku na organizację dożynek i burmistrz je odwoła to sołtysi sami je zorganizują, choć będą skromniejsze niż planowane przez burmistrza. Przygotowania do nich są bowiem bardzo zaawansowane. W ostrych słowach o całej sytuacji wypowiedział się Andrzej Murzyn. Wprost pytał Gospodarnych Razem „o co wam chodzi”. Radna Anna Falińska zagroziła, że zrezygnuje z mandatu radnej, jeśli dalej tak będzie się w samorządzie gminnym działo. Potyczki radnych z klubu Gospodarni Razem i burmistrza bardzo nie podobały się publiczności (sołtysom i kierownikom jednostek gminnych), czemu dawali kilkukrotnie wyraz. O zachowanie porządku kilka razy musiał się do niej zwracać przewodniczący rady.
W dalszej części obrad rada m.in. nie przyjęła nowego statutu Biblioteki Publicznej w Gołdapi, choć projekt uchwały - podobnie jak wszystkich pozostałych - był dyskutowany na komisjach. Można było odnieść wrażenie, że sytuacja zaczyna się wszystkim wymykać spod jakiejkolwiek kontroli. Głos rozsądku przyszedł ze strony najmłodszego radnego Piotra Wasilewskiego. Po dwóch godzinach gorących obrad złożył on wniosek formalny o przerwę do jutra do godziny 10.00. Czas ten ma pozwolić włodarzom ochłonąć od emocji i na spokojnie przystąpić do dalszych obrad, a być może także do reasumpcji dzisiejszych głosowań. Radni byli wyraźnie wnioskiem zaskoczeni. W głosowaniu 10 włodarzy go poparło, 9 było przeciw, 1 wstrzymał się od głosu. Przewodniczący Andrzej Pianka nie miał więc wyboru i ogłosił przerwę.
Sytuacja w gołdapskim samorządzie gminnym robi się coraz trudniejsza. Brak jest współpracy na linii rada - burmistrz, codziennością są wzajemne uszczypliwości. Traci na tym rozwój miasta i gminy, tracą mieszkańcy. Czy bieżąca sesja rady przeleje czarę i obie strony zasiądą do rozmów, by wszystko sobie wyjaśnić i ustalić? A może jedynym dobrym rozważaniem będzie zorganizowanie referendum w sprawie odwołania rady miejskiej i burmistrza? Ono pokazałoby, czyj kierunek działań popierają mieszkańcy. Pewne jest jedno - coś musi się zmienić. Tak jak jest obecnie, dalej być mnie może.