GOŁDAP. Każdy zainteresowany ma prawo złożyć do organu administracji publicznej wniosek o udzielenie informacji publicznej. Organ ten nie ma prawa żądać przy tym wykazania interesu prawnego lub faktycznego od wnioskodawcy. Dane wnioskującego powinny zaś być objęte ochroną. Niestety, sytuacja jaka miała miejsce podczas ubiegłotygodniowej sesji rady powiatu pokazuje, że w Starostwie Powiatowym za złożenie wniosku można zostać napiętnowanym.

Sekretarz powiatu wykorzystując swoją służbową wiedzę ujawnił podczas sesji, że Piotr Miszkiel złożył obszerny wniosek o udzielenie informacji publicznej. Marek Miros ujawnił imię i nazwisko wnioskodawcy, choć - co bardzo ważne - wniosek ten Piotr Miszkiel złożył jako osoba prywatna, a nie jako radny podczas posiedzenia rady lub komisji. Marek Miros wytknął też radnemu, że przygotowanie odpowiedzi było bardzo pracochłonne. Oczekiwał również, że Piotr Miszkiel przedstawi wnioski z lektury tych dokumentów, jeśli się z nimi zapoznał.

Na skandaliczne zachowanie swojego podwładnego nie zareagował starosta Andrzej Ciołek, który - jak się okazało po sesji - nie za bardzo widział problem w postępowaniu sekretarza. Co najmniej dziwne zachowanie było też przewodniczącego rady Stefana Piecha, który zamiast zwrócić uwagę Markowi Mirosowi, zadał pytanie radnemu, czy zechce się ustosunkować do wypowiedzi Marka Mirosa. Ten oczywiście odmówił, co spotkało się z uśmieszkami części radnych z rządzącej koalicji.

Nie jest tajemnicą, że obaj panowie: Marek Miros i Piotr Miszkiel za sobą nie przepadają. Nie szczędzą sobie wzajemnych uwag i uszczypliwości. Wydaje się jednak, że tym razem obecny sekretarz powiatu swoją wypowiedzią mógł przekroczyć prawo. Niewykluczone, że o przyjrzenie się sprawie zostanie wkrótce poproszony m.in. Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.

 

Jesteśmy na Google News - obserwuj nas!

 

Podobał Ci się artykuł? Doceniasz działalność goldap.info?
Jeśli uważasz, że to co robimy jest wartościowe, postaw nam wirtualną kawę.