GOŁDAP. Bardzo zaskakujące wnioski złożył na początku ubiegłotygodniowej sesji rady miejskiej Jan Steć. Chciał on bowiem zmniejszenia liczby wiceprzewodniczących rady z dwóch do jednego. Tym, który miał po tej zmianie stracić funkcję, miał być on sam. Radny poprosił o włączenie swoich wniosków do porządku obrad.
Wnioski Jana Stecia zaskoczyły radnych. Pawłowski zaproponował, by rozpatrzyć je na kolejnej sesji. Ze słowami tymi zgodził się Jarosław Dzienis, aczkolwiek jego zdaniem wniosek o odwołanie Jana Stecia można byłoby przegłosować od razu. Inni radni także mieli wątpliwości, czy można podjąć tak ważne decyzje bez wcześniejszej dyskusji. Tym bardziej, że na sesji nie była obecna wiceprzewodnicząca rady Zofia Syperek. Przewodniczący rady ogłosił przerwę, by radni przedyskutowali ten temat w kuluarach. Po wznowieniu obrad Jan Steć wycofał oba wnioski. Uzasadnił też, dlaczego je wcześniej złożył. Chodziło przede wszystkim o oszczędności. Jego zdaniem stanowisko drugiego wiceprzewodniczącego rady miejskiej nie jest potrzebne, jest pustym stanowiskiem. Powoduje tylko obciążenie budżetu gminy większą dietą, którą aktualnie on otrzymuje. Włodarz też podkreślił, że nie złożyłby takiego wniosku, gdyby wiceprzewodniczącym był ktoś inni niż on sam. Celem tego wniosku było także „zamkniecie ust tym, którzy uważali, że 10 czerwca niektórzy z nas zrobili skok na pieniążki".
Burmistrz Gołdapi Tomasz Luto podsumowując sytuację stwierdził, że warto byłoby rozważyć ilość komisji stałych rady, o czym była już mowa między radnymi w poprzedniej kadencji.