GOŁDAP. Jazda na rolkach jest w Polsce coraz bardziej popularna. Giuseppe Cruciani to legenda tego sportu. 15 razy zdobył tytuł mistrza świata, 35 medali otrzymał we Włoszech. To doświadczony zawodnik, wspaniały trener. Mimo tylu sukcesów, prywatnie jest bardzo skromnym i ciepłym człowiekiem. W ostatnich dniach przebywał w Gołdapi.
W środowisku rolkarzy uważany jest pan za żywą legendę. Jak pan się z tym czuje?
Każda osoba, która ma jakąś pasję, jest taką legendą. Nie czuję się kimś wyjątkowym. Jazda na rolkach to moja pasja i jest to dla mnie naturalne.
Skąd u pana taka pasja i zafascynowanie właśnie tą dyscypliną sportu?
Zobaczyłem jak inni jeżdżą i się zakochałem. Gdy byłem malutki i wracałem do domu to jeździłem po parkiecie na filcowych gumach. Moja mama z obawy o to, żebym nie zniszczył parkietu, kupiła mi pierwsze rolki.
Ile lat pan jeździł zanim zawodowo zajął się jazdą na rolkach?
Zacząłem jeździć, gdy miałem trzy i pół roku. Do szóstego roku życia uczyłem się techniki jazdy. W wieku sześciu lat wyjechałem do Rzymu. Tam przez kolejne sześć lat jeździłem na rolkach dla przyjemności. Gdy miałem 14 lat, zapisałem się do szkoły wrotkarskiej. Pierwsze sukcesy pojawiły się od razu, bo dobrze opanowałem technikę jazdy.
I przyszło pierwsze mistrzostwo świata...
Pierwsze mistrzostwa wygrałem, gdy miałem 20 lat. Było to w 1978 roku w Argentynie. Odniosłem zwycięstwo w trzech kategoriach: 500m na czas, 5000m na eliminację, 20000m. Było to w moim odczuciu najważniejsze zwycięstwo w mojej karierze.
Czy ten sukces zaowocował decyzją, żeby zająć się jazdą na wrotkach zawodowo?
Cały czas największą siłą napędzającą była pasja. Oczywiście pierwsze poważne osiągnięcia również mobilizowały, ale zawsze z tyłu za mną była pasja.
Czy kariera sportowca wypełniała cały czas?
Nie, prowadziłem normalne życie. Pracowałem w straży pożarnej. Jazda na rolkach to było coś w rodzaju hobby. To, co powtarzam cały czas: to moja wielka pasja.
Kiedy w takim razie znajdował pan czas na treningi?
Trenowałem od piątej rano i od osiemnastej do dwudziestej pierwszej. Na przykład w USA byli prawdziwi profesjonaliści, którzy zajmowali się tylko jazdą na rolkach. Podpisywali kontrakty i dostawali dobre wynagrodzenie. Teraz jest lepiej. Jeśli zawodnik osiąga świetne wyniki to dostaje kontrakt i może całkowicie poświęcić się dla sportu.
Jak udało się panu pogodzić pracę, życie rodzinne i karierą sportową ?Jak znalazł pan na to wszystko czas?
We Włoszech jak ktoś pracuje na stanowisku państwowym i osiąga sukcesy w sporcie to ma z tego profity w postaci dodatkowych dni wolnych. Jeśli jesteś w reprezentacji kraju w danej dyscyplinie, nie musisz brać wolnego. Dostajesz specjalne dni wolne.
Kiedy postanowił pan zostać trenerem?
Bardzo szybko zrezygnowałem z kariery. Przestałem brać udział w zawodach, gdy miałem 28 lat i wtedy zacząłem trenować innych. Pierwszy raz prowadziłem treningi w Australii.
W którym roku pierwszy raz przyjechał pan do Gołdapi?
To powinna wiedzieć moja żona (śmiech). Pierwszy raz chyba w 1998 roku.
Jak ocenia pan rozwój miasta na przestrzeni lat?
Bardzo dużo się tu zmieniło. Przedtem też było to bardzo ładne turystyczne miasteczko, ale nie było tak rozwinięte. Zawsze było ładne ze względu na naturalny krajobraz. Później zrobiono stoki na Pięknej Górze, tężnie i pijalnię wód. Jest naprawdę ślicznie.
Czy pana zdaniem w Gołdapi są odpowiednie warunki do trenowania jazdy na rolkach?
Jeśli ktoś czuje pasję to tak. Można też uczyć się korzystając z internetu. Nie potrzeba niewiadomo jakiego miejsca, żeby trenować. Jeśli jeszcze ktoś ma szczęście i trafi na dobrego trenera to jeszcze bardziej pozwoli mu się rozwinąć.
Czy ktoś, kto zaczyna jeździć na rolkach, a mieszka w tak małym mieście jak Gołdap ma szansę zostać zawodowcem jak pan?
Tak, jeśli tylko jazda na rolkach będzie wielką pasją. W dobie internetu jest o wiele łatwiej przygotować się do zawodów. Można oglądać filmiki i w ten sposób podpatrywać mistrzów. Trzeba naprawdę kochać ten sport i mieć dużo samodyscypliny, żeby się wybić.
Współpracował pan z Polskim Związkiem Sportów Wrotkarskich. Na czym polegała ta współpraca?
Byłem trenerem. Przygotowywałem innych, by opanowali technikę i w jak najkrótszym czasie osiągali odpowiednio dużą szybkość. Bazą wszystkiego jest dobre przygotowanie organizmu. Bardzo dużo sportowców zmienia dyscyplinę z łyżwiarstwa na wrotkarstwo. Wtedy osiągnięcie dobrych wyników jest ułatwione. Technika w obu dyscyplinach nie jest taka sama, ale jest bardzo podobna. Dużo sportowców przechodzi na rolkarstwo, żeby jeszcze bardziej polepszyć technikę.
W sierpniu odbędzie się w Gołdapi II Półmaraton w Jeździe Szybkiej na Rolkach i Nartorolkach. Co Pan sądzi o tego typu inicjatywach?
Maraton to dobry sposób na promocję miasta. Takie maratony są znane na całym świecie. Potem każdy w internecie będzie mógł zobaczyć, że to właśnie w Gołdapi odbyły się takie zawody. Reklamując sport odciąga się również ludzi od komputerów, nałogów. Maraton pozwala na to, żeby wszyscy mogli jeździć na wrotkach. Młodzi, starsi - wiek nie jest żadnym ograniczeniem.
Czy chciałby pan udzielić rady zawodnikom, którzy wystartują?
Tak. Zacznijcie trening o wiele wcześniej niż jeden dzień przed zawodami (śmiech). To tak jak z maturą, trzeba się przygotować wcześniej, żeby wyniki nie były najgorsze.
Może następnym razem, gdy będzie pan w Gołdapi, uda się zorganizować warsztaty, które pan poprowadzi?
Jak najbardziej. To bardzo ważne, żeby już najmłodsze dzieci uczyły się np. gry w hokeja. Bardzo ważne jest, żeby dzieci interesować sportem. One bardzo szybko przyswajają umiejętności.
rozmawiała Aleksandra Sobieraj, GOLDAP.INFO
Jeśli jazda na rolkach jest twoją pasją i chcesz poprosić Giuseppe Cruciani'ego np. o radę dotyczącą techniki jazdy, możesz się z nim skontaktować pisząc na adres