GOŁDAP. Praca połowy Urzędu Miejskiego w Gołdapi jest sparaliżowana. Tak stwierdził w lipcu na sesji rady miejskiej burmistrz Marek Miros. Z jakiego powodu? Urzędnicy odpowiadają na różnego rodzaju wnioski o udzielenie informacji publicznej, które wpływają od dwóch młodych mieszkańców Gołdapi.
- Prawo nie jest doskonałe. W zasadzie dwóch młodych ludzi przy pomocy dwóch-trzech radnych może sparaliżować pracę każdego urzędu w Polsce. Akurat w Gołdapi to się dzieje – uważa Marek Miros.
Burmistrz nie wymienił nazwisk osób składających wnioski ani radnych, którzy mieliby ich wspomagać. Wypowiedź Marka Mirosa na sesji skomentował Tomasz Luto, który – wiele na to wskazuje – będzie kandydował na stanowisko burmistrza miasta w nadchodzących wyborach.
- Obywatele mają prawo do transparentności, zwłaszcza jeżeli chodzi o pracę urzędu – stwierdził Tomasz Luto. - Moim zdaniem to trochę nieładnie, że pan to piętnuje i akcentuje na sesji. Jeżeli kilka wniosków destabilizuje pracę urzędu to troszkę nieładnie świadczy o panu. Widocznie pan sobie nie radzi z ułożeniem pracy.
- Pan kompletnie nie zna się na tym i wprowadza w błąd opinię publiczną. To są tysiące dokumentów. Moi pracownicy muszą po godzinach zostawać, bo dwóch młodych ludzi, którzy są inspirowani co najmniej przez dwóch radnych, takie ma życzenie i wykorzystuje obowiązujące prawo – odpowiedział radnemu burmistrz.
sesja rady miejskiej - 28/07/2014 (audio)