GOŁDAP. Patrzycie państwo na te zdjęcia i co widzicie? Piękne, maleńkie kociaki, słodziaki. Od kilkunastu dni niestety widzieliśmy w nich kocie dzieci bez przyszłości. Wiosną wiedzieliśmy o ich mamie, która była z nimi w ciąży. Mieszkała na działkach, czasem przyszła się najeść, ale nie dała się złapać. Mama jest młoda (ok. 1 roku), była bezdomnym kociakiem w zeszłym roku, tak jak jej dzieci obecnie (są 3 koteczki i 1 kocurek). I jak by się jej los dalej potoczył? Rodziłaby kolejne mioty kociąt, wiosną, latem, jesienią. Zdrowe wiosną, umierające jesienią, aż by ją tak wykończyły, że sama by zdechła. Jedni ludzie daliby jej jeść, inni jak to się działo dotychczas odganiali kopniakiem. To bardzo miła i przylepna koteczka. Pomogła nam złapać swoje dzikie kociaki. Nasze myśli krążyły koło tych maluchów: co zrobić? Zostawić ich nie można, bo jeszcze tydzień, dwa i staną się dzikimi dziećmi, trudnymi do socjalizacji. Co było robić, wiedząc, że nie mają przyszłości, jak wiele innych bezdomnych kociąt. Można było przejść obok nic nie widząc, albo pomóc. Spróbowaliśmy na wariata. Przygotowani po zęby w dwie transportówki, żywołapkę, puszkę z karmą wyruszyliśmy po dzieciaki. Trwało to ze dwie godziny, ale cierpliwie, pomalutku łapaliśmy malucha po maluchu. No i złapaliśmy. Co dalej? Jak zwykle mogliśmy liczyć na pomoc weterynarzy. Przygarnęli tymczasowo (na kilka dni) rodzinkę, dając nam czas na zrobienie zdjęć i szukanie domów. Nie bądźcie państwo obojętni, pomóżcie tym maluchom i kolejnym, które znowu namierzyliśmy. Niech ich los nie będzie bez przyszłości! To zależy od nas wszystkich, samo się nic nie zrobi. Nie myślcie, że ktoś inny pomoże, bo ja nie mam czasu, chęci, to nie moja sprawa, itp. Kociaki i mama mają tymczasowo dach nad głową, mama jest wysterylizowana. Tel. w sprawie adopcji 608-062-298