Na ubiegłotygodniowym posiedzeniu komisji rady miejskiej ds. obywatelskich komendant straży miejskiej i komendant powiatowy policji przedstawili informację dotyczącą funkcjonowania monitoringu w 2012 roku.
- Od 1 sierpnia 2012 roku kamery monitoringu zarejestrowały różne zdarzenia przestępcze jak i wykroczenia - mówi Andrzej Żyliński, komendant powiatowy policji w Gołdapi. - We wskazanym okresie mieliśmy 244 zgłoszenia, dotyczące m.in. kradzieży z włamaniem, pobić czy też uszkodzeń ciała, uszkodzeń mienia, potrącenia pieszego, spożywania alkoholu w miejscu objętym zakazem czy niewłaściwe zaparkowanych pojazdów. Po raz kolejny powiem, że monitoring nie jest jednym narzędziem pracy policyjnej, bo i bez niego policja w Gołdapi nie miała się czego wstydzić. Niemniej jednak dzięki monitoringowi mamy dużo mniej zgłoszeń dotyczących niszczenia mienia i tym samym miasto nie dokłada swoich pieniędzy m.in. do wiecznie pobitych lamp. Ludzie mają świadomość, że jest kamera i to ich po prostu odstrasza.
Takie samo zdanie ma komendant straży miejskiej.
- Do monitoringu nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Uważam, że to bardzo dobra sprawa i bardzo nam pomocna – twierdzi Paweł Werchowicz.
Radni także zgodzili się z tym, że monitoring jest pomocny i dzięki niemu zwiększyło się bezpieczeństwo w mieście. Jak przyznaje Mariusz Kowalczuk „społeczeństwo zastanawia się, czy warto coś niewłaściwego zrobić, np. źle zaparkować, co sam po sobie wiem".
Zgłoszeń z monitoringu ogólnie było 337. Podczas dyskusji padały różne pomysły, dotyczące m.in. polepszenia przekazywania informacji dotyczących samochodów ciężarowych, które przejeżdżają przez miasto wbrew zakazowi, a nawet zwiększenia liczby kamer, co wiąże się z dużym wydatkiem. Jak jednak stwierdził Andrzej Żyliński „bezpieczeństwo to coś, na czym nie należy oszczędzać".