Gołdap przed laty...

14 marca 1980 roku - najprawdopodbniej Gazeta Współczesna - na swoich łamach opublikowała

Kandydaci na posłów

Być ludziom potrzebnym

Zbigniew Tyszko jest mistrzem zmianowym w zakładzie nr 7. Zakład produkuje głównie latarki i jest jednym z siedmiu zakładów wchodzących w skład gołdapskiego WUTEH-u, czyli Przedsiębiorstwa Produkcji Wyposażenia Zakładów Usługowych.

Mistrz ma 26 lat, jest najmłodszym wśród podległych mu pracowników. Pracownikami - z wyjątkiem ustawiacza, konserwatora i brakarza - są kobiety. Jest ich 36. Prawie każda mogłaby być jego matką. 36 kobiet, 36 charakterów. Kierować ludźmi to nie to samo, co kierować maszyną. Trzeba znać psychikę, wiedzieć, jakie postępowanie w stosunku do kogo, jest najskuteczniejsze. A przede wszystkim - i w słowie i w czynie należy być sprawiedliwym. Sprawiedliwie dzielić robotę, sprawiedliwie ją oceniać.

Nie wszystkie prace w zakładzie są jednakowo płatne, tym sprawiedliwiej więc trzeba je dzielić. Najbardziej opłacalne są stanowiska w malarni, naparowni i czynności przy wtryskarce. Dlatego co jakiś czas, pracujące tam osoby należy wymieniać. Nowy mistrz, zanim poznał specyfikę pracy, codziennie - jako dowód sprawiedliwości - przy każdym nazwisku zapisywał poszczególne operacje, żeby - jak mówi - dni chude przeplatały się z tłustymi. Teraz już zna na pamięć i czynności, osoby. Na zakładowych naradach podpowiada, gdzie dodać, gdzie ująć, by wynagrodzenie było adekwatne do wykonanej pracy. Najbardziej lubi, gdy kobiety są zadowolone, że jest blacha, że są farby, że można pracować bez przestojów. Kobiety chcą pracować i pracują dobrze. Gdy taśma do latarek jest tłoczna, nie pęka, nie rozciąga się, nie wypuszczają braków.

Zasad kierowania zespołem ludzkim, pracy w kolektywie, zaangażowanego życia uczył się Zbyszek od matki. Natka od wielu lat pracuje w „Ełczance" - gołdapskiej filii Spółdzielni Odzieżowej, pełniąc funkcję sekretarza POP i członka Egzekutywy KMG PZPR.

Matka mówiła: najpierw pomyśl, potem powiedz. I ma w tym rację, bo nie przemyślanym słowem można człowieka niesłusznie skrzywdzić. Mówiła też: nikogo nie wywyższaj, traktuj sprawiedliwie, na ile kto zasłuży. I mówiła jeszcze: ceń pracę. Od matki nauczył się oszczędności i prawdomówności. - Teraz nikt mnie nie zagnie, wiem, co jest białe, co czarne, choćby ktoś twierdził, że jest inaczej.

Matka nigdy nie sprawdzała, czy odrobił lekcje. Wierzyła, że tak. Często za to powtarzała: uczysz się dla siebie, nie dla mnie. Zrozumiał to, po skończeniu Zasadniczej Szkoły rozpoczął Zaoczne Technikum Elektryczne. Matki do dziś radzi się w każdej sprawie: czy lepiej kupić to czy tamto, jak postąpić w takiej i takiej sytuacji. Od matki nauczył się być ludziom potrzebny. W ten sposób traktuje swoją społeczną działalność w Egzekutywie POP
i zakładowej organizacji młodzieżowej. Chciałby, żeby jego trzymiesięczny syn, Kamil, był kiedyś tak potrzebny w społeczeństwie jak jest - wydaje mu się - potrzebny ojciec.

Dzięki pracy społecznej człowiek nie tylko pomada innym, także sam się rozwija, szerzej widzi, dostrzega nie tylko skutki ale przyczyny zjawisk, ich uwarunkowania.

Wśród spraw, które - gdyby to od niego zależało - chciałby załatwić dla swego zakładu to zaopatrzenie w materiały i części zamienne. Gdyby farby i blachy zawsze były dobrej jakości, gdyby zamiast dacholeum była farba chlorokauczukowa, a w miejsce odrzutów hutniczych blacha pełnowartościowa, ręczy że latarki wychodziłoby bez żadnej skazy. Sam najlepiej wie, ile strat przynosi przestój z powodu oczekiwania na drobny jak główka szpilki element do wtryskarki. Małą awaria, duży problem. Zmęczony tą sytuacją pomyślał, pokombinował i z gumy wyciął ów drobiazg. Jest to jego wniosek racjonalizatorski, od sierpnia ubiegłego roku wprowadzony do praktyki.

Dla miasta postarałby się o oczyszczalnię ścieków. Piękne gołdapskie jeziora są coraz bardziej zatruwane, 3 kilometry za miastem wypływają śnięte ryby.

Chciałby, żeby w Gołdapi budowało się coraz więcej mieszkań. Jego młodzi koledzy z ZSMP i on sam po założeniu rodziny, muszą kilka lat oczekiwać na własny kąt. Przydałby się rozwój budownictwa patronackiego. NA swoim przykładzie może stwierdzić, jak dotkliwe są kłopoty mieszkaniowe. On mieszka u swoich rodziców, żona z synem - 6 kilometrów od Gołdapi - u swoich. Teraz chwilowo są razem, ponieważ jego młodsza siostra wyjechała na studia. W trójkę z małym Kamilem mieszkają w pokoiku 2,5 na 3,5 m.

W WUTEH-u leży 20 podań na mieszkania. To są te najpilniejsze, z nich będzie można w tym roku wybrać 8 superpilnych. Tyle mieszkań dostanie zakład w bloku patronackim. W dniu, kiedy żona chodzi do wieczorowego Technikum Mechanicznego, Zbyszek zajmuje się domem i zakupami. Wie, jak czasami trudno jest po pracy kupić masło, a nawet świeży chleb. Proponowałby więc popołudniowe dostawy do sklepów, żeby ludzie wychodzący z pracy mieli możliwość zakupów.

 

Jesteśmy na Google News - obserwuj nas!

 

Podobał Ci się artykuł? Doceniasz działalność goldap.info?
Jeśli uważasz, że to co robimy jest wartościowe, postaw nam wirtualną kawę.

Te wszystkie problemy, utrudniające codzienne życie, będzie podnosić, gdy tylko będzie okazja. Zdaje sobie sprawę, ze sygnalizując je, będzie musiał być dobrze przygotowany, każdy postulat trzeba będzie dokumentować, argumenty się bowiem liczą, nie emocje. W zakładzie wszyscy go znają, teraz na spotkaniach przedwyborczych występuje w szerszym gronie, i to go trochę deprymuje, ale też i dopinguje do samodoskonalenia. Im więcej zdobywa, tym lepiej dla niego, lepiej też dla społeczeństwa.

(ib) Fot. R. Łysionek

Materiał z posiadanych archiwów prasowych przygotowała Dorota Beata Grudnik-Cemborek