Korzystając z okazji obchodów 93 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości uczniowie kl. VI pod kierunkiem Krystyny Lewkowicz przygotowali akademię, na której przypomnieli najważniejsze fakty historyczne, kiedy Polska znajdowała się pod zaborami. Wspominaliśmy też zwierzchnika sił zbrojnych Józefa Piłsudzkiego. Odśpiewaliśmy pieśni pt. „Rozkwitały pąki białych róż" oraz „My pierwsza brygada".
Na tę uroczystość zaprosiliśmy również gościa, Stanisława Bombałę, rodowitego warszawianina, który mając 26 lat po wojnie w roku 1946 przybył na Mazury i osiedlił się w Żabinie. Pan Stanisław walczył o wolność Polski. Posiada bezcenne doświadczenia życiowe, którymi zechciał podzielić się z młodzieżą. Później spotkanie przybrało formę wywiadu. Uczniowie zadawali pytania, na które pan Stanisław chętnie udzielał odpowiedzi.
- Jak wyglądała nauka w okresie przedwojennym?
- Szkoła, do której chodziłem mieściła się w niewielkim budynku. W klasie uczyło się sześćdziesięcioro uczniów. W czasie lekcji, gdy przemawiał nauczyciel panowała ogromna cisza. Słychać było bzyczenie muchy. Kiedy skończyłem szkołę powszechną z wynikiem bardzo dobrym, dostałem się do pracy do fabryki zbrojownia nr 2 w dziale optyczno-mechanicznym. Pracowałem i uczyłem się przez 5 lat zawodu tokarza precyzyjnego.
- Z zawodu jest pan tokarzem. Jak wyglądała praca w tamtych latach?
- Wszyscy domyślali się, że niebawem wybuchnie wojna, dlatego od stycznia zaczęła się długa, dziesięciogodzinna praca. Wyrabialiśmy lunety, karabiny i różną broń.
- Czy pamięta pan dzień wybuchu II wojny światowej? Jak wyglądała walka zbrojna?
- Pierwszego września kierownik warsztatu oznajmił, że Niemcy napadli na Polskę. O godzinie 9.00 ujrzeliśmy nadlatujące bombowce. Na wieży ktoś zaczął puszczać działa, serię za serią i trafił pierwszą trójkę. Musieliśmy się chronić. 17 września 1939 r. brałem udział w samoobronie. Grzebałem zabitych żołnierzy i cywilną ludność. Pewnego razu przed domem spadła bomba i zrobiła lej o szerokości 15m i głębokości 5m. Budynki zostały zburzone, a wszędzie była masa zabitych ludzi.
- Czy miał pan jakieś sposoby, żeby przeżyć pobyt w niewoli?
- 17 września dostałem się do niewoli. Wywieziono mnie do zbierania ziemniaków. W niedzielę palmową w 1940 r. wraz z bratem i kolegami znaleźliśmy się na granicy, a wtedy straż niemiecka uwięziła nas i odesłała do obozu w Działdowie. Później przewieźli nas do Medgethen za Królewcem i zagnali do roboty. Po pewnym czasie ludzie przestali być bici i głodzeni. 15 maja 1945 r. powróciłem do Warszawy.
- Przeżył pan prawie jeden wiek. Co panu dodaje siły i zdrowia?
- Myślę, że śpiew. Już jako dziecko śpiewałem w chórze. Teraz też śpiewam w kościelnym chórze w Gołdapi.
Na koniec wizyty pan Stanisław zaśpiewał pieśń pt. „Moja Ojczyzna". Słuchaczom bardzo podobał się piękny, męski donośny głos. Myślę, że była to wyjątkowa lekcja historii, która na długo zostanie w pamięci uczniów.
Składamy serdeczne podziękowania panu Stanisławowi Bombale, który przybył na spotkanie i chciał podzielić się swoimi cennymi przeżyciami.
Elżbieta Piniaga