BANIE MAZ. Rada gminy Banie Mazurskie na ubiegłotygodniowym posiedzeniu uznała za zasadną skargę na wójta, złożoną przez dwoje mieszkańców gminy Banie Mazurskie. Dotyczyła ona braku odpowiedzi na pismo w sprawie dowozu ich niepełnosprawnego dziecka do szkoły i z powrotem.
- czytaj też: Rodzice chcą zmian w dowożeniu dziecka
Zarówno komisja rewizyjna, jak i rada nie skupiły się jednak na treści skargi, a szeroko na organizacji dowozu dziecka. Uwagi radcy prawnego Barbary Woźniak, że rada powinna skupić się dokładnie na treści skargi zostały przez włodarzy zignorowane.
Podczas sesji prawnik zwróciła też uwagę na to, iż projekt uchwały w sprawie uznania skargi za zasadną nijak ma się do uzasadnienia uchwały. To bowiem nie wskazuje na jakiekolwiek uchybienia wójta, a wręcz przeciwnie - wskazuje, że wójt wykorzystując swoje możliwości prawne stara się od początku załatwić sprawę po myśli rodziców dziecka i jest z rodzicami w kontakcie. Dodatkowo uzasadnienie sugeruje, że wójt powinien był złamać prawo przy organizacji dowozu dzieci. Zdaniem komisji rewizyjnej podanym w uzasadnieniu gmina powinna tak prowadzić dowóz, by dziecko było zabierane i odwożone z miejsca zameldowania, a nie zamieszkania, jak nakazuje ustawa. W polskim prawie cywilnym miejscem zamieszkania jest to miejscowość, w której osoba fizyczna przebywa z zamiarem stałego pobytu. Prawnik zasugerowała, że to zapewne pomyłka, ale zapis ten nie został przez radę skorygowany.
Ciekawa była też dyskusja między radnym Janem Gwoździem a Sylwią Kisielewską-Wrzesień z Zarządu Dróg Powiatowych. Jednym ze sposobów skrócenia drogi dziecka do autobusu byłaby zmiana lokalizacji przystanku lub ustawienie nowego przy jego domu. Wójt złożył w tej sprawie pisma do przewoźnika oraz do Zarządu Dróg Powiatowych. Obecna na posiedzeniu rady przedstawicielka ZDP wyjaśniła, że taka zmiana organizacji ruchu wymaga przeprowadzenia odpowiedniej procedury, a na koniec stosownej uchwały rady powiatu. To wszystko wymaga czasu. Radny Jan Gwóźdź skwitował to krótko, że jak ktoś chce to zmieni lokalizację przystanku w jeden dzień.
Rada gminy stosunkiem głosów 7 za i 6 przeciw przy jednym wstrzymującym się uznała, że skarga jest zasadna, że działania wójta są pozorne, dalece nieetyczne i wymagają napiętnowania społecznego. Już po sesji wójt skontaktował się po raz kolejny z rodzicami niepełnosprawnego dziecka. Zaproponował, by podobnie jak robili w latach ubiegłych, samodzielnie dowozili dziecko do szkoły i je odbierali. W takiej sytuacji gmina zwraca koszty takiego dowozu. Decyzja należy do rodziców.
Rada w ubiegłym tygodniu rozpatrywała też skargę na wójta w sprawie niewykonania jednej z uchwał. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wykonanie tejże uchwały zostało... powierzone przewodniczącemu rady gminy i zostało wykonane tak, jak nakazuje prawo. Komisje rady gminy opiniując projekt uchwały uznały, że skarga mieszkańca gminy jest jednak zasadna. Podczas sesji włodarze jednak nie byli już tacy pewni swojego zdania. Być na ich punkt widzenia miała prawnik Barbara Woźniak, która bardzo ostro skomentowała przebieg dyskusji i rozpatrywania skargi. Uznała ją wprost za nieporozumienie. Dodatkowo jej zdaniem na sesji działy się rzeczy obok prawa, a nie w zgodzie z prawem. Ostatecznie na wniosek przewodniczącego komisji rewizyjnej Marka Sawkowa punkt odnośnie rozpatrzenia tej skargi został przez radę zdjęty z porządku obrad.
Ostre słowa, ignorowanie uwag prawnika, podważanie prawa, sugerowanie postepowania wbrew jego zapisom, przebieg obu dyskusji, próby wchodzenia radnych w kompetencje organu wykonawczego gminy, a także komentarze sołtysów po sesji wskazują, że część włodarzy zdecydowała się wykorzystać skargi jako okazje do ataku na wójta. Tylko czy w tym wszystkim liczą się mieszkańcy i ich problemy? W żadnym przypadku radni nie zaproponowali bowiem konkretnych i szybkich działań zgodnych z prawem, które pozwoliłyby na załatwienie bolączek skarżących.