Czwartek, przedostatni dzień stycznia, dochodzi godzina dziesiąta. Za kilka chwil ma się rozpocząć sesja rady gminy w Baniach Mazurskich. Są już obecni radni, sołtysi, goście, urzędnicy. Okazuje się jednak, że posiedzenie może się nie odbyć. Zmiany terminu chce radny Franciszek Ozimek. Powód? Radny został formalnie, pisemnie powiadomiony o sesji i otrzymał materiały zbyt późno. Już po chwili znany jest jednak prawdziwy powód jego zachowania. Franciszek Ozimek nie ukrywa, że chce się w ten sposób odegrać na wójcie za jego wniosek do wojewody o sprawdzenie zgodności z prawem uchwały dotyczącej kwoty bazowej do obliczania podatku rolnego w 2014 roku. Wojewoda wniosek przekazał do Regionalnej Izby Obrachunkowej, a ta uchwałę uznała za podjętą niezgodnie z prawem i uchyliła. Radny Ozimek uważa, że Ryszard Bogusz nie powinien tego był robić i że swoim postępowaniem zadziałał na szkodę gminy.

Na nic zdają się pierwsze tłumaczenia przewodniczącej rady, że zawsze było tak, że sesje odbywały się tydzień po wspólnym posiedzeniu komisji, na którym omawiano przygotowane przez wójta projekty uchwał. Krystyna Kokolus wraz z radcą prawny Eugeniuszem Nogą zaczynają wertować statut gminy, by znaleźć sposób na przeprowadzenie obrad. Okazuje się, że jest taka możliwość. Sesja się rozpoczyna.

W trakcie obrad temat podatku rolnego znowu powraca. Radny Ozimek próbuje za wszelką cenę oczyścić z winy siebie i grupę radnych, którzy po wyłamaniu się z ustalonego na komisjach kompromisu doprowadzili do podjęcia uchylonej następnie przez RIO uchwały. Tym razem winnym staje się skarbnik.

- Chciałbym, żeby wszyscy wreszcie zrozumieli, łącznie z radnym Kulisiem, że to nie my jesteśmy winni tego, że zostało jak zostało. To wszystko było robione w tym kierunku, żeby był najwyższy podatek. A robił to nasz skarbnik. Moje jest takie zdanie – stwierdza Ozimek i stara się przez kilka kolejnych minut udowadniać swoje stanowisko. Nie przekonuje to jednak nawet samych włodarzy.

- Moim zdaniem sprawa jest oczywista. Zawalił pan sprawę i teraz chce pan zwalić to na wójta, na Kulisia i na innych. Jeśli pan usłyszał, że ta uchwała może nie przejść to trzeba było wstać i ją wycofać – odpowiedział wyraźnie podirytowany wiceprzewodniczący rady Dariusz Czygier.

Radni w Baniach Mazurskich coraz częściej się kłócą, część z nich ewidentnie myśli już tylko o sobie i dba przede wszystkim o własny interes. Dobro gminy i mieszkańców już dawno zeszły na dalszy plan. Coraz częściej padają populistyczne pomysły, które można śmiało nazwać zagrywkami wyborczymi. Szkoda tylko, że gmina i mieszkańcy na tym tracą.

 

Jesteśmy na Google News - obserwuj nas!

 

Podobał Ci się artykuł? Doceniasz działalność goldap.info?
Jeśli uważasz, że to co robimy jest wartościowe, postaw nam wirtualną kawę.