Moim zdaniem...

Lokalne społeczeństwo, które coś chce zrobić samodzielnie, powinno być wspierane przez władze. Powinno. W Baniach Mazurskich niektórzy mają jednak inne zdanie. Gdy sołtys Lis i jednocześnie naczelnik miejscowej OSP poprosił o pomoc z wysokości 2 tysięcy złotych na wkład własny do projektu, z którego mieszkańcy mogliby pozyskać kolejne 8 tysięcy złotych, dostał póki co figę makiem.

Szczerze mówiąc nie rozumiem zachowania części osób decyzyjnych w Baniach Mazurskich. Zawsze wydawało mi się, że obrotni mieszkańcy to skarb dla gminy. Po dyskusjach na komisji i sesji rady gminy mam wrażenie, że dla Urzędu Gminy z Bań to jednak nie skarb, a przekleństwo.

Włodzimierz Wasyliszyn prosi o pieniądze. Radni się zastanawiają, ale są raczej za. Okoniem staje skarbnik Władysław Biłas. Choć nie mówi tego wprost, widać ewidentnie, że nie chodzi o problem ze znalezieniem 2 tysięcy w budżecie, a o coś innego. Czyżby chciał odegrać się za konflikt z radnym z Lis Markiem Baranem? Być może. Ale czy powinien w ten sposób? Mieszkańcy chcą pozyskać do każdej gminnej złotówki kolejne 4. Skarbnik zamiast stanąć na głowie, by pomóc, mówi stanowcze nie. Nawet nie chce się na tym zastanawiać. W pewnym momencie się ośmiesza mówiąc, że znajdzie pieniądze, jak Lisy zdobędą już dofinansowanie. Jako skarbnik powinien jednak doskonale wiedzieć, że bez zabezpieczonych środków na wkład własny nie ma możliwości złożenia żadnego projektu. Radny Baran dodatkowo przypomina, że kiedyś potrzebował 300zł wsparcia do projektu, w którym można było otrzymać kilka tysięcy. Wówczas też usłyszał odmowę. Wójt Ryszard Bogusz już praktycznie stracił kontakt z radnymi i mieszkańcami. Nie ma własnego zdania, można odnieść wrażenie, że polega na tym co powie skarbnik. Na sesji stwierdził, że dla niego ważniejszy jest Żabin i ewentualne powstanie tam remizy. Zgoda, to też jest ważne. Tu jednak chodzi o 2 tysiące złotych! Tylko o 2 tysiące złotych, które mieszkańcy Lis chcą zamienić na 10.000zł! Nawet w tak ciężkim budżecie, jaki ma powiat gołdapski, jeśli jest okazja pozyskać w dobrej proporcji kasę zewnętrzną to środki na wkład własny się znajdują. I to większe. Nawet na chodnik w Baniach. To wójt ma władzę nad skarbnikiem i gdyby chciał, mógłby zmienić punkt widzenia skarbnika. Gdyby chciał... Wasyliszyn powiedział, że sołectwo jest gotowe zrezygnować pieniędzy z funduszu sołeckiego i przeznaczyć je na wkład własny do projektu. Wprost prawnie oczywiście taka zmiana nie jest możliwa. Wprost. Na około jak najbardziej. Wystarczy dżentelmeńska umowa, że wieś nie chce wykonać i nie wykona planowanego zadania z funduszu. Pieniądze te zostaną wówczas niewykorzystane w budżecie gminy. A skoro zostaną to mogą iść na wkład własny. Po co dżentelmeńska umowa? Bo pieniądze na wkład własny potrzebne są teraz, a nie dopiero w przyszłym roku.

Być może agregat prądotwórczy, być może węże strażackie, być może inne elementy wyposażenia nie są w tej chwili aż tak bardzo potrzebne. Nigdy jednak dobrego sprzętu za wiele. Chciałbym zrozumieć, dlaczego część włodarzy chce podciąć nogi oddolnej inicjatywie z Lis. To strach, że ktoś się wypromuje i zagrozi wójtowi, skarbnikowi lub innym urzędnikom? Strach przed tym, że ktoś pokaże, że każdy może pozyskiwać środki zewnętrzne i inni będą musieli to w przyszłości robić? A później zdziwienie, że ludzie nie chcą nic razem robić, że nie zależy im na wspólnym dobru gminy. Mi też by nie zależało.

Wiem, że na linii wójt/skarbnik i rada gminy jest coraz większy konflikt. Mam jednak nadzieję, że nie przerodzi się to w lokalną wojnę wójt/skarbnik – mieszkańcy gminy i w walkę o utrzymanie stołków.

Jacek Rakowski

 

Jesteśmy na Google News - obserwuj nas!

 

Podobał Ci się artykuł? Doceniasz działalność goldap.info?
Jeśli uważasz, że to co robimy jest wartościowe, postaw nam wirtualną kawę.